Większość ocenia taką wodę po jej smaku, wyglądzie czy zapachu. Nic bardziej mylnego. Taka woda zawiera w sobie bardzo dużo substancji w niej rozpuszczonych : jak mangan, żelazo, nawozy sztuczne, odcieki z gnojowic, pestycydy, azotany, azotyny i wiele innych.
Te wszystkie substancje wcześniej przesiąkły przez warstwy gruntu. Grunt nie jest filtrem i nie oczyści substancji rozpuszczonych. Nie pomoże nawet gotowanie wody, a nawet potrójnie gotowanie wody, bo też takie osoby bywają. Gotowanie wody jedynie zabija bakterie i wirusy a nie jest procesem filtrującym wodę. W tej nawet potrójnie przegotowanej wodzie są związki chemiczne w niej rozpuszczone. Długie gotowanie wody powoduje wręcz ich zagęszczenie. Bywało, że niektórzy ludzie mający własne ujęcia wody przeczuwali, że woda im nie bardzo smakuje i sami zakładali we własnym zakresie filtry narurowe za 50 zł z wkładem sznurkowym licząc na to, że oczyszczą wodę.
Żeby uzdatnić tak zatrutą wodę chemikaliami z pól i dobrać do takiej wody urządzenia, to trzeba skończyć studia z kierunku Inżynierii Środowiska,. Takich fachowców w Polsce za wielu nie ma. Można ich szukać ze świecą. Ale jak dobiorą odpowiednie urządzenia do uzdatniania wody to na pewno nie za 50 zł. Najczęściej woda z własnych ujęć zanieczyszczona jest manganem i żelazem. To dwa pierwiastki o zabarwieniu rdzy często są nierozróżniane gołym okiem. Trzeba zrobić analizę w laboratorium aby jednoznacznie stwierdzić co tam się znajduje i pod tym kontem zainstalować urządzenie.
Nieuzdatniona woda z własnych ujęć powoduje często zażółknięcia armatury domowej. Niczym nie będziemy w stanie usunąć żółtych nacieków na wannach, zlewach czy muszlach. Czekać nas może nawet po wielu latach wymiana rur, gdyż nagromadzone osady powodują zmniejszanie się średnic w rurach co powoduje występowanie mniejszego ciśnienia.
W dzielnicy Wieprzyce pod Gorzowem Wlkp. trzeba było użyć w jednym z domków jednorodzinnych preparatu na kwasie solnym do rozpuszczania złogów żelaza i manganu z rur. Zostało wtłoczone do instalacji wodnej 30 litrów niemieckiego preparatu Gawas. Po 24 godzinach z kranów płynęła „czekolada”. Cały zabieg częściowo przywrócił drożność rur i wzrost ciśnienia w kranach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz