czwartek, 10 lutego 2011

Jak zarobić na remoncie mieszkania

Czasy boomu budowlanego w naszym kraju mamy za sobą i na razie nie zanosi się na jego powrót. Kredyty nie są już tak łatwo osiągalne i wcale nie dziwi fakt, że właściciele mieszkań szukają wszelkich, możliwych form optymalizacji kosztów przy remontach lub wykończeniach wnętrz.
Idea zarobienia na remoncie własnego mieszkania jest prosta - pieniądze zaoszczędzone, to pieniądze zarobione. Materiałów niestety za darmo się nie dostanie, ale wykonanie prac samodzielnie może być poważnym zyskiem dla każdego inwestora.
W zdecydowanej większości przypadków spojrzenie na problem z innego punktu widzenia i niestandardowy tok myślenia pozwala osiągnąć wymierne korzyści. Sprawdza się to bardzo dobrze w dziedzinie psychologii i rozwoju osobistego, gdzie umiejętność oderwania się od powszechnie przyjętych zachowań i reakcji jest podstawą sukcesu. W omawianej idei jest dokładnie tak samo.
Przyjęło się, że remont to wyłącznie wydatek i wiele osób, chcących przeprowadzić remont lub wykończenie mieszkania boryka się z problemem ściśle ograniczonego funduszu na ten cel. W takim przypadku tradycyjnym rozwiązaniem jest skupienie się przede wszystkim na znalezieniu jak najtańszej ekipy, która taki remont wykona. Zakup materiałów jest kwestią raczej stałą i nie pozwala na wielkie oszczędności. Przy rozsądnym doborze można takie wydatki jedynie ograniczyć, zlikwidować ze zrozumiałych względów się nie da. Mimowolnie więc człowiek kieruje uwagę na najtańsze oferty wykonawców, gdyż im mniej wyda na fachowców, tym więcej zostanie mu na zakup nowych mebli, czy AGD. Jest to bardzo wygodny sposób na rozwiązanie problemu, gdyż nie angażuje sił własnych inwestora i pozwala mu zająć się w tym przypadku sprawą lżejszą i przyjemniejszą, jaką jest bez wątpienia wybór i zakup wyposażenia.
Takie myślenie jest niestety skrajnie ryzykowne i w wielu przypadkach oszczędności na ekipie przechodzą w poważne straty, którymi są choćby przyszłe, dodatkowe wydatki na poprawki. Ceny za usługi są zazwyczaj wprost proporcjonalne do jakości wykonywanych prac. Nie jest to oczywiście stałą zasadą, ale praktyka niestety dowodzi, że im tańsze wykonawstwo, tym większe ryzyko partactwa i wiecznego remontu.
Jak tego uniknąć? Oczywiście można wybrać droższego wykonawcę z dużym doświadczeniem i referencjami. Trzeba się jednak będzie liczyć z większym kosztem robocizny, a to z kolei będzie miało bezpośredni wpływ na kwotę, jaka zostanie na zakup wyposażenia. Kto chciałby oglądać stare meble po remocie lub wprowadzić się do pustego lokalu?
W jaki więc sposób sprawić, by przy określonym budżecie zachować możliwość zakupu materiałów przynajmniej średniej jakości i jednocześnie móc pozwolić sobie na swobodniejszy wybór wyposażenia itp.?
Otóż należy się poważnie zastanowić, czy nie warto zmienić nawyków i zatrzymać części pieniędzy. Fundusz przeznaczony na zakup nowych sprzętów może się przecież poważnie zwiększyć w momencie rezygnacji z usług ekipy remontowej i przeprowadzenia prace samodzielnie. Tym samym pieniądze przeznaczone do wydania pozostają w kieszeni, a wydatek stanie się zarobkiem.
To rozwiązanie ma oprócz tego jeszcze jeden duży plus. W takich sytuacjach prace wykonuje się dla siebie, więc jak najlepiej i o partaninie, za którą przy niskiej cenie za usługi trzeba byłoby zapłacić, nie ma mowy. No i na dodatek wiadomo, co i jak zostało zrobione.
Idea ta nie jest jednak idealna, gdyż niesie ze sobą często problem w postaci braku wiedzy i doświadczenia. Oprócz tego poważną przeszkodą może być braku czasu inwestora, jednak w przypadku możliwości odzyskania sporej części gotówki, stanowi na pewno interesującą alternatywę.
Studnią darmowej wiedzy jest oczywiście internet, czyli strony i fora tematyczne. Darmowej, choć często sprzecznej i bardzo rozrzuconej. Mimo to, można się jednak sporo dowiedzieć przy umiejętnym odsianiu wartościowych porad od paplaniny niedzielnych fachowców. Czasu z kolei mamy wszyscy tyle samo, to wyłącznie kwestia jego organizacji. Doświadczenie natomiast trzeba już niestety zdobyć samemu, ale kiedyś musi być ten pierwszy raz.
Robert Balicki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz